
Infoszach to chyba najlepsze miejsce, aby zapowiedzieć powieść Wariant Mar de Plata, która ukaże się latem lub wczesną jesienią nakładem Stowarzyszenia Żywych Poetów z Brzegu. Powieść nawiązuje do losów polskiej drużyny szachowej, która w sierpniu 1939 roku popłynęła na olimpiadę w Buenos Aires, a kiedy turniej się skończył, nie miała już dokąd wracać.
Tutaj nie trzeba tłumaczyć, kim byli Najdorf, Tartakower, Frydman, Regedziński czy pominięty w powieści Sulik. Starałem się jednak unikać podawania nazwisk, aby zaznaczyć, że nie piszę książki dokumentalnej, chociaż od fascynacji faktami wszystko się zaczęło (zob. https://infoszach.pl/2020/05/01/najdorf-wojenne-losy/).
Czytelnicy choćby pobieżnie zaznajomieni z historią szachów bez trudu zidentyfikują choćby wielkiego polsko-żydowskiego mistrza, który popadł w szaleństwo, to jest Akibę Rubinsteina. Główny bohater, malowniczo opowiadający o swoim życiu, najbardziej przypomina zaś Najdorfa, wielką postać polskich i argentyńskich szachów, choć bywa też Reshewskym bez religijnego zacięcia albo mówi słowami radzieckich arcymistrzów. Chciałem, by była to postać możliwie malownicza, stąd pomysł na tę biograficzną wyklejankę.
Motto z Borgesa – skądinąd jednej z postaci drugoplanowych – przypomina, że jeżeli rozwiązaniem zagadki jest słowo „szachy”, to na pewno w treści zagadki nie wystąpi. Czy to znaczy, że Wariant Mar de Plata nie jest książką o szachach? Bynajmniej. Ale nie tylko o szachach. Kluczem do powieści jest kłamstwo: narrator kłamie innym, nieraz okłamuje też sam siebie, a wraz z rozwojem fabuły coraz bardziej wierzy w rozmaite teorie spiskowe. Jak wiemy, teorii spiskowych w dziejach królewskiej gry nie brakowało.
Czy Aleksander Alechin zmarł z przyczyn naturalnych? Nie wiem, ale to świetny pretekst do kłótni. Czy Fischer, oskarżający radzieckich arcymistrzów o kopiowanie starych partii, sam wymyślił kombinację ze swojej „partii nieśmiertelnej” z Byrne’em? Pewnie tak, ale czemu by nie założyć, że olśniewające poświęcenie hetmana było wzorowane na rozgrywce z turnieju w okupowanej Polsce (spójrzcie proszę na ruch 16…Be6 https://www.chessgames.com/perl/chessgame?gid=1316530). Czy głównym bohaterem, który miał kontakty z brytyjską drużyną z Buenos Aires, potem zaangażowaną w rozpracowanie szyfru Enigmy, mogła zainteresować się jakaś płotka z niemieckiego wywiadu? To oczywiście fikcja. Ale czy nieprawdopodobna? Czy polskie władze na uchodźstwie były krystalicznie uczciwe? Z pewnością nie. Śmierć gen. Wieniawy-Długoszowskiego przedstawiłem więc w najczarniejszych barwach, na jakie tylko pozwala historia, a głównego bohatera wplątałem w przekazanie zakodowanej infomacji wzywającej do zabójstwa.
Wątki szpiegowskie nie są w mojej książce najważniejsze, a sam nie jestem Johnem le Carré, ale lubię jego powieści. Między innymi za to, jak poważnie traktuje postaci drugoplanowe, małe ludziki wplątane w wielkie intrygi. Zależało mi na podobnym klimacie: chciałem pokazać, co te ludziki ukształtowało. Bo przecież u głównego bohatera wizja świata jako plątaniny podstępnych knowań i tajemnic nie wzięła się znikąd. Bo narrator tym samym tonem referuje domniemane spiski i tragiczne losy własnej rodziny. Rozwiązaniem zagadki o kłamstwie jest pytanie o wiarygodność opowieści.
Pozostaje jeszcze jeden temat: wojna. Tutaj dużo pomógł mi redaktor książki, Radosław Wiśniewski, zresztą autor książek o wrześniu 1939 i o Powstaniu Warszawskim. Zawdzięczam mu pomysł na rozdział, w którym na przemian relacjonuje turniej i przebieg walk w Polsce. Dbał też o to, żeby wątki wojenne były solidnie podbudowane aktualną wiedzą historyczną. A fakty przywoływały kolejne fakty… Skoro pojawiła się wzmianka o Enigmie, to głupio byłoby pominąć wojnę podwodną, do której to narzędzie służyło. Skoro akcja toczy się w Ameryce Południowej, to w naturalny sposób dryfujemy ku bitwie u ujścia rzeki La Plata. Swoją drogą, bitwę tę łatwo porównać z rozgrywką szachową. Admirał Harwood wygrał ją dzięki „przygotowaniu debiutowemu”, rozpisał na warianty na długo przed jej stoczeniem.
Lubię myśleć o Wariancie Mar del Plata jako o współczesnej wersji powieści łotrzykowskiej. Główny bohater nie jest wprawdzie drobnym przestępcą, ale zarówno początkowe warunki jego życia w Argentynie, jak i towarzystwo, w jakie wpadł, przedstawiają się nieszczególnie. Tu próbka “turnieju osobliwych opowieści”, w którym biorą udział narrator i pewien, jak się jeszcze wtedy wydaje, podrzędny paser: http://www.pkoziol.cal24.pl/mar_del_plata.htm Najciekawsze w pracy nad książką było szukanie właściwego tonu, równowagi między tym, co serio (tragizm ludzkich losów w żarnach historii), a anegdotą, blagą i wygłupem (narrator lubuje się w dygresjach i angedotach). Bo czasem chodzi po prostu o śmiech, na przekór wojnie i matni kłamstw.
Możecie wesprzeć mojego wydawcę na Patronite https://patronite.pl/szp, co pozwoli na lepszą promocję książki. Patronite zazwyczaj służy do dłuższych akcji, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wycofać się po pierwszej wpłacie.
Paweł Kozioł

Muszę przyznać że brzmi to interesująco, jeśli sam opis jest tak ciekawy to znaczy że trzeba zacząć czytać takie książki..:) Pozdrawiam pana Pawła i życzę kolejnych sukcesów.
A mnie opis nie porwał.