Ding chciał przechytrzyć Nepo, a przechytrzył sam siebie. Wybrał obronę francuską pierwszy raz od 10 lat, po czym zostawił sobie jedynie 45 sekund na ostatnie 8 ruchów przed kontrolą czasu i to go zgubiło!
Ostatni raz, gdy Ding Liren zagrał obronę francuską był rok 2013. Wybrał ten debiut przeciwko Wei Yi w Reykjaviku, ale rok wcześniej, w 2012 roku, miał miejsce pewien mecz. Jak możecie się domyśleć: Rosja-Chiny, gdzie mieliśmy partię… Nepomniachtchi-Ding. I wtedy również Chińczyk wybrał ten debiut, partia zakończyła się remisem. Więcej o tym meczu pisał Chessbase w owym czasie.
Jednak jak podali na konferencji prasowej, Ding na pomysł obrony francuskiej wpadł na spacerze. W trakcie przechadzki z Richardem Rapportem, zażartował, że zagra „francuza”. Rapport nie rozpoznał żartu i przygotował mu pewne idee i linie, więc Liren chcąc nie chcąc musiał już to zagrać. I nie szło mu tak źle, mimo że miny obu zawodników były raczej kwaśne (taki urok grania francuza).
Sama partia była niezwykle ostra, aż Nepomniachtchi zagubił się w niej i skończył z gorszą pozycją. Na jego szczęście, Liren myślał zdecydowanie za długo w grze środkowej. Zawodnik z „Państwa Środka” stał się ofiarą tempa gry – na pierwsze 40 ruchów zawodnicy otrzymali po 2 godziny na zegarze… i brak dodatku 30 sekund na posunięcie! Ten inkrement wchodzi dopiero od 61. ruchu! Ku przypomnieniu tempa gry: 2 godziny na 40 posunięć, dodatek 1 godziny na kolejne 20 posunięć, później dodatek 15 minut i inkrementacja 15 sekund na każde posunięcie do końca gry.
Zapraszamy dziś o 21:30 na stream z omówieniem tej partii do GM Mateusza Bartla! Zagra w Titled Tuesday oraz omówi dzisiejszą niezwykle agresywną partię.
Jutro kolejny dzień wolny, zawodnicy powrócą do zmagań w czwartek 20 kwietnia. Jak zawsze, już o 11:00.
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis