Koniec wielkich szachowych emocji! Tegoroczne Mistrzostwa USA zakończyły się 18 października w grupie kobiet, (w której zwyciężczyni była znana już po 10. rundzie!) a na końcowe rozstrzygnięcie w grupie Open przyszło nam poczekać o dzień dłużej, ze względu na konieczność rozegrania dogrywek (aż trzech zawodników, So, Sevian i Caruana, miało po 6,5 pkt.).
Pewne zwycięstwo młodziutkiej Yip
Dobry, choć nieporywający początek (3 z 5 pkt) okazał się ciszą przed burzą. Seria 5 zwycięstw powaliła rywalki na kolana i dała Carissie jej pierwszy tryumf w czempionacie Stanów Zjednoczonych w wieku zaledwie 18 lat. Serdecznie gratulujemy, a poniżej prezentujemy analizę partii, która dała Amerykance złoto.
Niesamowity powrót Caruany
Jak niedawno pisaliśmy w artykule podsumowującym Mistrzostwa USA do 8 rundy, sytuacja Fabiano była nie do pozazdroszczenia – musiał wygrywać wszystko i to niezależnie z kim grał, a dodatkowo wyniki na innych szachownicach musiały ułożyć się korzystnie.
Jak możecie zgadnąć po nagłówku, Amerykanin (dosłownie) spisał się na medal i dzięki pokonaniu Dariusza Świercza i Aleksandra Lendermana był o włos od sięgnięcia po złoto, ponieważ w 11. rundzie w pojedynku z Samem Shanklandem uzyskał ogromną przewagę, której jednak nie udało mu się wykorzystać. Doprowadziło to do dogrywek, w których Fabio musiał uznać wyższość Wesleya So, ale wyprzedzając Samuela Seviana.
Uroki dogrywek
Zanim przejdę do samych play-offów, poświęcę jeszcze chwilę na opisanie tempa, jakim były rozgrywane dogrywki. Turniej rozstrzygnął turniej kołowy rapid tempem 10 minut i 2 sekundy delay. Delay to takie ustawienie zegara, dzięki któremu po przełączeniu zegara, zawodnikowi będącemu akurat na posunięciu przez określoną długość (tu: 2 sekundy) nie upływa czas.
Przeciwnicy dogrywek twierdzą, że partie rapid, blitz czy nieraz nawet Armageddon nie powinny decydować o wynikach meczów. Z drugiej strony, turniej było 11-rundową kołówką, więc zawodnicy mieli sporo czasu, na udowodnienie tego, że to właśnie oni zasługują na tytuł najlepszego szachisty Ameryki. Kto ma rację? To już zostawiam do Waszej oceny.
Mało jest tak smutnych i demotywujących rzeczy jak przegrana na czas. Uczucie bezsilności, zdenerwowania czy niedowierzania gości potem w naszej głowie przez najbliższe minuty, ba, żeby tylko minuty… Mówię to ze swojej perspektywy, zawodnika z elo lekko powyżej 2000. To co ma powiedzieć Fabiano Caruana, który przez połowę głównego turnieju musiał nadganiać straty tylko po to, by w kluczowej partii, mając chwilę wcześniej lepszą pozycję, przegrać na czas? Bardzo smutny los spotkał Fabiano, któremu niemniej jednak należą się ogromne brawa za walkę i determinację – bez tego nawet by do tych dogrywek nie dotarł.
Tempo dogrywek ewidentnie pasowało Wesleyowi, który w obu wygranych pojedynkach, z Caruaną i Sevianem, miał olbrzymie przewagi czasowe – na koniec partii z Samuelem miał aż 4 minuty na zegarze!
Ostateczne wyniki wyglądają następująco:
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis