Michaił Tal zdominował szachową scenę w latach 1958-1960: wygrał turniej międzystrefowy w Portorożu oraz turniej kandydatów w Jugosławii. Bez strachu przybył więc do Moskwy, by od 15 marca 1960 roku walczyć z Michaiłem Botwinnikiem o tytuł mistrza świata.
Z perspektywy historii ciężko wskazać faworyta, bowiem obaj Michaiłowie byli różni. Michaił Tal – 23-letni Łotysz, wirtuoz ataku i autor nieprawdopodobnych poświęceń. Z kolei Botwinnik był już 49-letnim doktorem nauk elektrycznych, wielkim analitykiem i strategiem. W przypadku zwycięstwa Tala, mecz ten miał być ostatnim, po którym ustępujący mistrz miałby prawo do rewanżu.
Francuskie obalenie
Mecz rozpoczął się dla Czarodzieja z Rygi bardzo korzystnie. W pierwszym w historii starciu między nim a Botwinnikiem, broniący tytułu champion zdecydował się na zagranie swojego ukochanego debiutu. Miłość do obrony francuskiej, w przeciwieństwie do tej z porzekadeł, zardzewiała. Michaił Tal pokonał oponenta, obalając przy okazji opracowaną nowinkę debiutową:
Trzy kolejne partie były bardzo twarde i kończyły się remisami. Opisać je można jako prowadzone w pozycyjnym stylu, dzięki czemu Botwinnik zyskiwał przewagę, jednak w niedoczasach Tal sprytnymi manewrami wyrównywał pozycję. Zobaczcie sami, co mam na myśli:
Skomplikujmy sobie życie
Pretendent nie zamierzał cierpieć kolejnych 19 rund, więc postanowił tak komplikować pozycje, by starszy Michaił miał szansę do omyłek. V runda zaczęła się burzyć już w debiucie, jednak skończyło się remisem. Efekty pojawiły się za to już w następnym starciu, gdzie Tal… intuicyjnie poświęcił figurę, a Botwinnik nie znalazł drogi ratunkowej!
Kombinacyjne ciosy w kolejnej partii znowu wywiodły mistrza świata na manowce, przez co wynik brzmiał bezlitośnie: 5:2 dla Tala! Wydawać by się mogło, że Czarodziej z Rygi mógłby już pozwalać sobie na wszystko, wygrywając mecz w oszałamiającym i szybkim stylu. Jeszcze nie wiedział, że zraniony drapieżnik jest jeszcze bardziej niebezpieczny…
Nie lekceważ starca
Botwinnik w VIII partii zyskał wiele pewności siebie – nie dość, że wygrał pierwszą partię w tym meczu, to jeszcze udowodnił, że w wywołanej przez Tala awanturze, również potrafi wymierzyć śmiertelny cios.
Spokój ducha, jaki dała Botwinnikowi ta partia, pozwolił już kolejnego dnia z zegarmistrzowską precyzją rozbroić bombę Tala i zbliżyć się na 5:4! Czyżby czarodziejowi przestały wypadać asy z rękawów?
Tragiczne błędy
Jedenasta partia meczu o mistrzostwo świata – zawodnicy już mogą odczuwać zmęczenie, wchodzimy na półmetek tego maratonu. Być może ta partia przesądziła o wyniku całego meczu. Tal pokonał Botwinnika na polu czysto strategicznym, pozycyjnie go wykańczając. Może brzmieć to absurdalnie, lecz to tak samo jakby utopić rybę!
Partie z rund XII-XVI to seria remisów, z czego dwie to nudne, szybkie i beznamiętne remisy, ciekawa była jedynie partia z dwunastej rundy, którą z czystym sercem nazwać można komedią omyłek. Głównym bohaterem tego nieszekspirowskiego dramatu był Tal, zobaczcie czy sami byście potrafili zagrać lepiej niż młody pretendent:
Do siedemnastej partii zawodnicy przystępowali z wynikiem 9:7 dla Tala. Był to ostatni dzwonek, by Botwinnik rzucił się na swojego rywala – zwycięstwo pozwoliłoby mu nawet na wyrównanie meczu w kolejnych partiach, porażka jednak przekreślała szansę na obronę tytułu. Doktor Botwinnik doprowadził partię do dobrej pozycji, miał nawet dwa pionki przewagi, gdy stało się to:
Michaił Tal na tronie
Przewaga wzrosła aż do pełnych 3 punktów, Botwinnik stracił już ducha walki, przez co w XVIII partii wypuścił wygraną, w XIX jego plan gry został energicznie obalony i szybkie remisy w XX i XXI rundzie przypieczętowały mecz. Dwudziestotrzyletni, urodzony w Rydze 9 listopada 1936 roku, Michaił Tal wygrał stosunkiem 12,5:8,5 mecz o tytuł mistrz świata. 7 maja 1960 roku został ogłoszony ósmym mistrzem świata i jak dotąd – najmłodszym!
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis