Witajcie!
Dziś przyszedł czas na drugi odcinek serii, w której mam zamiar dzielić się przemyśleniami dotyczącymi gry w szachy z perspektywy amatora. Chciałbym w tym odcinku nieco więcej opowiedzieć o samym przygotowaniu do turnieju, o tym, jakie warunki zastałem na miejscu oraz opisać swoje pierwsze trzy rundy.
Jak wyglądało moje przygotowanie do turnieju?
Jeśli chodzi o aspekt stricte szachowy, to przygotowanie polegało głównie na rozwiązywaniu zadań na platformie chess.com, przede wszystkim poprzez Puzzle Rush (głównie tryb Przetrwanie). Trudniejsze zadania wymagają często policzenia dłuższego wariantu i nie zawsze najbardziej oczywiste ruchy prowadzą do wygranej. Grałem też partie błyskawiczne przez internet w celu sprawdzenia nowych debiutów. Osobom, które mają swoje dane w profilu polecam do tego celu założenie nowego konta- wówczas będziemy mieli pewność, że potencjalni przeciwnicy nie przygotują się na szykowane przez nas warianty na zaskoczenie. Łącznie zadania i partie zajmowały mi zazwyczaj w okolicach 4 godzin dziennie (przez 3 tygodnie).
Jak wspominałem w poprzednim artykule, w życiu szachisty bardzo ważna jest też kondycja fizyczna. W tym aspekcie zacząłem pracę nad sobą już na długo przed turniejem- przechodząc na dietę i dorzucając większą aktywność fizyczną (głównie w postaci piłki nożnej i tenisa stołowego – ok. 3 godz. dziennie) udało mi się „zrzucić” 17 kg! Uwidoczniło się to w trakcie turnieju, gdzie praktycznie w żadnej partii nie czułem zmęczenia, a obie przegrane były spowodowane własną głupotą i błędami, które nie powinny mieć miejsca (ale o tym w kolejnym artykule).
Jakie warunki były w ośrodku?
Po pobycie w Łazach rok temu wiedziałem już mniej więcej, czego spodziewać się na miejscu. Pokój nie był bardzo mały, jednak brakowało mi w nim miejsca na np. rozłożenie laptopa (jedyny stolik w pokoju, przy którym można było się rozstawić nie miał w swoim sąsiedztwie kontaktów, a brak przedłużacza dał się mocno we znaki). Poza tą niedogodnością oraz zepsutą szafą i komodą wszystko było w porządku. Uważam jednak, że jadąc na taki wyjazd nie spędza się z reguły wiele czasu w pokoju, więc te usterki nie wpłynęły mocno na moje odczucia.
Gorzej natomiast było z wyżywieniem w miejscowej stołówce. Nie przypadło ono do gustu zarówno mi, jak i moim znajomym, których pytałem o zdanie w tej kwestii. Na całe szczęście w Łazach można naprawdę dobrze zjeść w wielu miejscach 😀
Jak przebiegał turniej?
Dochodzimy do najważniejszej części artykułu- czyli przebiegu turnieju. Byłem rozstawiony z szóstym numerem startowym, więc moim celem na ten turniej było utrzymanie miejsca w pierwszej dziesiątce. Kojarzenia pojawiały się sprawnie, więc nie było problemu z przygotowywaniem się na poszczególne partie.
I runda
Kojarzenie I rundy zostało opublikowane w godzinach wieczornych w sobotę (w niedzielę rano zaczynaliśmy turniej). Grałem czarnym kolorem z Wiktorią Chiszko (1090). O swojej przeciwniczce wiedziałem jedynie tyle, że jeśli w wieku 11 lat ma I kategorię, to prawdopodobnie grała w Mistrzostwach Polski w swojej kategorii wiekowej. Moje przygotowania poszły w tym kierunku – prześledziłem partie przeciwniczki z Mistrzostw Polski i zauważyłem, że w obronie sycylijskiej białymi gra ona wariant Ałapina (1. e4 c5 2.c3). Było mi to na rękę, więc nie szukałem wariantu na zaskoczenie i postanowiłem grać swoje.
Byłem zadowolony ze zdobycia całego punktu w tej partii, chociaż wiedziałem, że do dopracowania jest sporo (między innymi musiałem wolniej grać, co mi w tym turnieju niestety nie wyszło). Doprowadziło to między innymi do wpadki w tej partii, gdzie podstawiłem pionka na a7.
II runda
W drugiej rundzie zostałem skojarzony z juniorką z zaprzyjaźnionego klubu UKS Giecek Radków – Tatianą Rybką (1258).
Tutaj już miałem o tyle komfortową sytuację, że znałem przeciwniczkę i grałem z nią kilkukrotnie (bilans 3-0, w tym jedna partia wygrana w 9 posunięć), co dodatkowo dodało mi pewności siebie. Dla pewności zerknąłem w bazy – przeciwniczka grywała głównie obronę sycylijską i obronę Caro-Kann. Przygotowywałem się na te dwa otwarcia, jednak zostałem sprowadzony do parteru wyborem debiutowym mojej rywalki.
Tę partię rozegrałem niedokładnie i przewaga strategiczna nie została wykorzystana. Przede wszystkim ruch 21.f3 przesądził o nagłej zmianie oceny pozycji. Zaskoczenie w debiucie mocno na mnie wpłynęło. Po powrocie z Łaz nabyłem książkę o obronie skandynawskiej i planuję nie tylko poznać teorię po stronie białych, ale także wdrożyć ten debiut do repertuaru po stronie czarnych 😀 . Jak widać ta partia, pomimo względnie niekorzystnego rezultatu, przyniosła dobry skutek.
III runda
Po raz trzeci w tym turnieju zostałem skojarzony z juniorką – Anną Ślusarczyk (1283). Nie miała zbyt wielu partii w bazie, jednak z tych które udało się odkopać dowiedziałem się, że gra 1.e4. W obronie sycylijskiej czuję się dobrze, więc warianty już miałem przygotowane. Podkusiło mnie jednak, żeby zobaczyć zapis partii z I rundy, gdyż organizatorzy umożliwili taką opcję. Zagrała tam 1.Sf3. To skłoniło mnie do refleksji, że może zmieniła przygotowanie na ten turniej i zagra coś nowego. Tak się też stało.
Tę partię udało mi się wygrać w ładnym stylu i wyszedłem bardzo zadowolony z sali gry. Pomimo problemów ze skoczkiem na bandzie udało mi się wybronić pozycję, a następnie zabójczo skontratakować. Po trzech rundach miałem więc 2,5/3 i w czwartej rundzie chciałem wygrać, żeby wejść do czołówki.
Zachęcam do komentowania i dzielenia się wszelkimi opiniami na temat artykułów, co mógłbym zmienić, co jest w porządku itd., to motywuje i daje do myślenia, zwłaszcza, że zaczynam dopiero przygodę z redagowaniem tekstów 😀
Kolejny odcinek podsumowujący następne cztery partie pojawi się prawdopodobnie w piątek, także bądźcie czujni 😀
Dzień dobry Panie Wilk. Bardzo podoba mi się sposób w Pana pisania. Pozdrawiam!!
Bardzo mi miło 🙂 Z powodów technicznych (gorsze samopoczucie przez ostatnie dwa dni i dzisiejszy wyjazd na turniej) trzeci artykuł ukaże się jutro.