Z okazji niedawno obchodzonego dnia św. Walentego, w gmachu Szkoły Policealnej, wchodzącej w skład Zespołu Szkół w rodzinnym mieście króla Kazimierza Wielkiego, 16 lutego 2020 roku w niedzielne przedpołudnie odbyły się towarzyskie, lecz jakże waleczne zmagania na sześćdziesięciu czterech polach, które przez dłuższy czas stały się areną niezapomnianych pojedynków. Turniej w warcaby cieszył się naprawdę dużym zainteresowaniem, jeśli weźmiemy pod uwagę warunki organizacyjne, co i tak przełożyło się na dobrą frekwencję, ale również znalazła się niewielka, bądź co bądź odważna grupa szachistów, chcąca przetestować swe strategiczne zdolności przy biało-czarnej desce.
Z miłości do szachów i warcabów
Dzień 14 lutego obchodzony jest w Polsce różnymi sposobami. Słuchacze Szkoły Policealnej w Kowalu uczcili te jakże rozpowszechnione u nas święto uroczystymi rozgrywkami w imię zdrowej rywalizacji w duchu żelaznych zasad fair play. Pomysł zakwitnął dość spontanicznie, lecz bardzo szybko doszło do jego realizacji i wykonania. Przy udziale odpowiedniej liczby ludzi oraz potrzebnego sprzętu, wszystko zostało zapięte na ostatni guzik. Do udziału w zawodach warcabowych chęć gry wyraziło szesnastu zawodników oraz zawodniczek, włączając w to również kilkuosobową reprezentację Ciała Pedagogicznego, zaś w pojedynkach typowo szachowych przystąpiła czwórka najbardziej zdeterminowanych oraz największych miłośników królewskiej gry w murach Szkoły Policealnej. Dwa stoliki, dwie szachownice, a walki było co nie miara, o czym mogę zaświadczyć jako naoczny organizator, sędzia szachowy, a także grający uczestnik. Zawodnicy grali w danej turze dwie partie- mecz i rewanż… i tak każdy z każdym. Natomiast na turnieju w warcaby limit czasu na rozegranie jednej partii dla jednego zawodnika wynosił dziesięć minut, uzgodniono liczbę pięciu kolejek, zaś całości losowań poszczególnych rund dopełniło wykorzystanie systemu szwajcarskiego przy pomocy programu komputerowego ChessArbiterPro.
Gotowi do startu…
Emocji na sali gry nie brakowało, chociaż rozgrywki prowadzone były w kręgu amatorów. Jedni byli mniej, a drudzy bardziej zestresowani. Mimika twarzy oraz mowa ciała mówiła sama za siebie. Każdy z zawodników podchodził do planszy, gotowy do stoczenia dobrego, wyrównanego, a przede wszystkim zaciętego starcia. Koleżeńskie przyjaźnie na chwilę zeszły na dalszy plan, jeśli stawką gier było zdobycie turniejowych punktów. Wszyscy grali do końca i nikt nie poddawał się bez walki. Na sali gry panowała naprawdę fantastyczna atmosfera, przepełniona serdecznymi nićmi wzajemnego porozumienia. Uczestnicy z napięciem czekali na losowania kolejnych tur, a niektórzy z nich nawet nie mogli się ich wprost doczekać.
Jak powiedziałby Kartezjusz- myślę, więc jestem
Zmagania warcabowe przebiegały sprawnie i bez zakłóceń. W sumie, rozegrano czterdzieści pojedynków, z których pewna ilość była emocjonująca od pierwszego do ostatniego ruchu. Sytuacja w tabeli po następnych rundach zmieniała się jak w kalejdoskopie. Choć niektórzy uważają warcaby za niszową grę, to wszak zawodnikom nie było wcale tak łatwo pokonywać swych oponentów po drugiej stronie planszy. Kilkukrotne bicia pod rząd zmieniało momentalnie pozycję na desce. W trakcie trwania turnieju, na sali gry można było zaobserwować takie spontaniczne reakcje uczestników, jak np.: olśniewające odkrycie dobrego posunięcia, totalne zaskoczenie, intuicyjne zagrywki, czy nawet samokrytyczny śmiech w stosunku do wykonanego przez siebie błędu.
Szachy warcabom nie równe
Chociaż do rozgrywek szachowych zgłosiła się znacznie mniejsza liczba chętnych, to jednak mimo to i tak było na co popatrzeć. Na początku szachowy ferwor walki tlił się małym płomieniem, lecz z biegiem następnych partii ogień na planszy rozpalił się na dobre i to do tego stopnia, iż jego blask zwabił do stolików kolejne rzesze zaciekawionych kibiców. Skupieni szachiści, odcięci myślami od zewnętrznego świata, niejednokrotnie po szybkiej wymianie bierek, musieli zdobyć się na wyżyny swoich intelektualnych umiejętności taktycznych, aby w pełni obiektywnie ocenić pozycję na szachownicy. Niekiedy partie były bardzo zacięte i aż do ostatniej fazy gry nie było wiadomo, na czyją dokładnie stronę przechyla się szala zwycięstwa. Koniec końców, na planszach zaczęły pojawiać się kolejne maty, a wraz z nimi zasłużeni zwycięzcy poszczególnych rozgrywek.
Reasumując, zawody zakończyły się pełnym sukcesem, zaś sami organizatorzy byli nawet po części zaskoczeni tak entuzjastycznym odzewem oraz zaangażowaniem ze strony słuchaczy Szkoły Policealnej. Zmagania okazały się strzałem w dziesiątkę dla osób, które były spragnione sportowej rywalizacji. Atmosfera była wspaniała, zaś wszyscy wyśmienicie się bawili. To była dla nich z pewnością niezapomniana rozrywka, która wywarła u nich pozytywne wrażenia. W tym miejscu aż sama ciśnie się na usta słynna sentencja Mariona Tinsleya, która mówi, że…
Gra w szachy przypomina wpatrywania się w bezkresny ocean, zaś gra w warcaby- spoglądanie w głąb bezdennej studni.
Zakończenie rozgrywek
Po pięciorundowych zmaganiach i około trzech godzinach intrygujących pojedynków, turniej warcabowy dobiegł szczęśliwie do końca. Nastąpiło uroczyste wręczenie medali oraz dyplomów z rąk p. dyrektor, Sylwii Jasińskiej, która skierowała kilka ciepłych słów w stronę uczestników, jak i samych organizatorów i już teraz wyraziła aprobatę, aby tego typu konkurencje na stałe zagościły na kartach kalendarza imprez w Szkole Policealnej.
I tak, warcabowym królem, a właściwie królową sześćdziesięciu czterech pól, została Agnieszka Pawłowska, która zgromadziła na swym koncie komplet punktów. Drugie miejsce zdobył Tadeusz Ruciński, z czterema zwycięstwami i jedną porażką, natomiast na trzecim stopniu podium uplasował się Konrad Kuczyński z dorobkiem trzech punktów.
W rozgrywkach szachowych, autor niniejszego artykułu wygrał wszystkie partie, lecz z racji tego, iż pozostali gracze byli zwykłymi amatorami, honorowo oddał swe pierwsze miejsce następnemu zawodnikowi w tabeli. A zatem, pierwsze miejsce wywalczył Krzysztof Krajewski, drugi był Jacek Góźdź, natomiast trzeci Piotr Zbonikowski.
Całości wydarzenia uświetnił krótki występ artystyczny, podczas którego można było usłyszeć sielankowe, zabawne wiersze walentynkowe.
Szczególne wyrazy podziękowania składam na ręce następującym osobom, bez których ta szkolna inicjatywa nie mogłaby się odbyć:
– p. Danucie Zbonikowskiej- za przygotowanie sali oraz sprzętu na turniej
– p. Małgorzacie Kwiatkowskiej– za wykonanie fenomenalnej galerii zdjęć, która w moich oczach zasługuje na szczególne uznanie
– p. Monice Marciniak- za graficzne wykonanie turniejowych dyplomów
– oraz członkom Samorządu Słuchaczy- za zapewnienie słodkiego poczęstunku
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis