Moskiewskie porachunki || Mecz Botwinnik – Smysłow 1954

Pojedynki o MS były wielkim świętem w ZSRR

Stary wyga zamiast młodzieńca

Ówczesny mistrz świata Botwinnik musiał ponownie przygotować się na starcie z rodakiem, jednak Smysłow był kompletnie inny od Bronsteina. „Naprzeciw Botwinnika – na miejscu błyskotliwego, żywiołowego, niezmiernie utalentowanego, ale i niedoświadczonego Bronsteina – zasiąść miał Smysłow. Znakomity strateg, z genialną intuicją, wirtuoz końcówek i świetny technik” napisał o nim Stanisław Gawlikowski. Jest to prawda, już wtedy Smysłow miał wieloletni staż na najwyższym poziomie, uczestniczył w wielu wielkich turniejach międzynarodowych, między innymi w mecz-turnieju 1948 r. i obu turniejach kandydatów. To jak Smysłow dostał się do meczu o mistrzostwa świata jest tutaj, zaś mecz Botwinnika z Bronsteinem możecie poznać w tym wpisie.

Ostrzenie mieczy

Botwinnik nie zasypał gruszek w popiele – należycie trenował do tego meczu, nie rozpraszały go, tak jak 3 lata wcześniej, sprawy obrony doktoratu na uczelni. Po meczu z Bronsteinem, aktywnie brał udział w szachowym życiu: w 1951 był wprawdzie dopiero piąty na mistrzostwach ZSRR, rok później jednak podzielił pierwsze miejsce z Tajmanowem (wygrał z nim później dogrywkę), w tym samym 1952 roku Botwinnik dzielił III-V nagrodę w Budapeszcie wraz ze Smysłowem i Stahlbergiem, a za plecami Keresa i Gellera.

Smysłow nie pozostał dłużny, bardzo poważnie traktował konfrontację z towarzyszem Michaiłem i nie poprzestał na nauce debiutów rywala, ale gruntownie przeanalizował całe systemy, w których lubował się mistrz świata.

Pierwsze starcie

Mecz został rozegrany w dniach 16 marca – 13 maja 1954 roku w Moskwie. Odbywał się na analogicznych warunkach jak mecz z Bronsteinem, jednak ten mecz miał przejść do historii jako pierwszy z trzech meczów o mistrzostwo świata między Smysłowem a Botwinnikiem! Jednak wybiegamy za bardzo w przyszłość…

Pretendent rozpoczął fatalnie: przegrał partię otwierającą, a także drugą, w III Botwinnik mu zwiał na remis, wygrał dopiero w IV, ale nie poszedł za ciosem i kolejne dwie partie kończyły się podpisaniem remisu. Po sześciu partiach widniał wynik 4,5:1,5 i wydawało się, że to już koniec. Optymiści mogli sobie przypomnieć, że pierwszy mecz Alechin-Euwe w 1935 r. udowodnił, że trzypunktowa przewaga może być nadrobiona. Ale na razie się na to nie zapowiadało…

  *   *   *

Nieustraszony Wasilij

Smysłow nie załamał się porażkami i trudną sytuacją. Być może uznał, że jak się jest na dnie, to jedyna droga, która jest, prowadzi na szczyt. Rozpoczął więc gonitwę, którą ułatwił mu kryzys Botwinnika: Wasilij wygrał VII partię, w kolejnej szczęśliwie się uratował, po czym zaserwował trzy zwycięstwa z rzędu! Takiej serii porażek broniącego tytułu nie było od 1937 roku.

*   *   *

Wściekłość mistrza

Botwinnik napisał później, że przy wyniku 5:6 dla Smysłowa: „bojowy duch wrócił do mnie”, a mecz wszedł w decydującą fazę. Smysłow poczuł krew i zaczął coraz bardziej ryzykować, kompletnie zapominając o ostrożnej solidności, dzięki której zdobył prowadzenie. Na dystansie XII-XVI partii pretendent wygrał efektownie w XIV, ale pozostałe cztery przegrał!… Botwinnik zdobył prowadzenie 9:7 w takich okolicznościach:

*   *   *

Remis z pozycji siły

Końcówka meczu to popis obrony Botwinnika, który co prawda nie wygrał już do końca żadnej partii, a Smysłow urwał 2 punkty, ale wynik końcowy brzmiał 12:12, co pozwoliło na obronę tytułu przez urzędującego mistrza. Znów nie było zwycięzcy i pokonanego, pomimo tego byliśmy świadkami ostrej i bezpardonowej walki. Zdarzały się naturalnie błędy, ale ciosy obu rywali były prawie zawsze lepiej wymierzone, silniejsze i soczystsze niż przed trzema laty, a sam mecz dostarczył wiele ciekawego materiału do analizy.

Tabela wyników

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
Smysłow 0 0 ½ 0 ½ ½ 1 ½ 1 1 1

0

Botwinnik

1 1 ½ 1 ½ ½ 0 ½ 0 0 0 1
  13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23

24

Smysłow

0 1 0 0 ½ ½ ½ 1 ½ ½ 1 ½
Botwinnik 1 0 1 1 ½ ½ ½ 0 ½ ½ 0

½

Zagraj jak mistrz świata:

Pozycja pochodzi z 4 partii meczu:

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*